Strajki w USA – kolejny czarny łabędź w przemyśle motoryzacyjnym

Przez ostatnie trzy lata firmy z branży motoryzacyjnej przeżyły już więcej kryzysów niż przez ostatnie dekady. Mieliśmy pandemię i całe spektrum konsekwencji z nią związanych jak zerwane łańcuchy dostaw, przestoje czy brak półprzewodników. Mamy wojnę w Ukrainie, która wpływa na koszty i mniejszą konkurencyjność firm z UE w stosunku do dotowanych firm z Chin czy USA. Właśnie z tego ostatniego kraju płyną wiadomości niepokojące dla przemysłu motoryzacyjnego, także europejskiego.

Drugi miesiąc strajku w USA odczuwalny także w UE

15 września strajk rozpoczęli pracownicy „Wielkiej Trójki z Detroit”, czyli General Motors, Forda oraz Chryslera. Domagają się podwyżek i krótszego tygodnia pracy, skarżą się na chciwość koncernów, których zyski rosną, a którymi nie dzielą się z pracownikami (prócz kadry zarządczej nagradzanej sutymi premiami). Omawiany strajk jest pierwszym przypadkiem w historii amerykańskiego ruchu związkowego, gdy pracownicy wszystkich trzech największych koncernów samochodowych działających w USA połączyli siły i podjęli akcję strajkową w tym samym czasie. Protest pracowników amerykańskiego sektora motoryzacyjnego zorganizowany jest pod flagą związku zawodowego United Auto Workers (UAW).

Mija półtora miesiąca, a protest dalej trwa i jego konsekwencje odczuwają już firmy z UE. Dotknięty jest oczywiście w znacznej mierze europejski koncern Stellantis, do którego należy marka Chrysler. Wpływa to także na producentów części motoryzacyjnych dostarczających swoje produkty do strajkujących zakładów. Dość wspomnieć, że połowa z pierwszej dwunastki największych światowych producentów części ma siedziby w UE. Te firmy zanotują pewnie gorsze wyniki finansowe pod koniec 2023 r., ale przetrwają. Gorzej mogą mieć mniejsi gracze uzależnieni od dostaw na pierwszy montaż do wspomnianych zakładów. Ponad 30% spośród firm zrzeszonych w MEMA – amerykańskim stowarzyszeniu reprezentującym producentów części motoryzacyjnych, którzy wzięli udział w badaniu na przełomie września i października, wskazało, że zmuszone było dokonać zwolnień części pracowników. Ponad 60% stwierdziło, że spodziewa się rozpoczęcia zwolnień do połowy października. Dość wspomnieć, że MEMA zrzesza ponad 1000 firm, by zobrazować sobie skalę potencjalnych problemów. Zauważyła to, zdaje się, administracja prezydenta Bidena, który zrywając z dotychczasową zasadą nieangażowania się urzędu prezydenta w spory pracownicze, poparł strajkujących i pojawił się wśród członków i sympatyków UAW.

– Rozumiem waszą frustrację. Zasłużyliście na znaczącą podwyżkę. Nikt nie chce strajku, ale szanuję Wasze prawo do korzystania z dostępnych opcji w ramach systemu rokowań zbiorowych – powiedział prezydent Biden.

Kolejny czarny łabędź w motoryzacji

 W ekonomii powstało pojęcie czarnych łabędzi, czyli rzadkich i nieprzewidywalnych zdarzeń, o dużych – negatywnych skutkach. Chyba takim mianem można określać obecny, historyczny strajk, w którym bierze udział kilkadziesiąt tysięcy pracowników zatrudnionych w montowniach pojazdów. Tysiące osób zależnych od tych ostatnich straciło już pracę. Mniejsze firmy zaraz zaczną upadać bez wsparcia państwowego, o które zabiega MEMA, wzywając administrację Bidena do przyspieszenia pakietu pomocowego dla firm. Mamy kolejną odsłonę nieszczęść trapiących w ostatnich latach motoryzację. Mam nadzieję, że strony jak najszybciej osiągną kompromis, a strajkujący powrócą do pracy podobnie jak pracownicy zależnych od producentów pojazdów firm. Dalsze rozlewanie się skutków tego strajku poza USA może mieć fatalne konsekwencje dla europejskich firm, które i tak mierzą się z wyzwaniami na niespotykaną dotąd skalę – mówi Tomasz Bęben, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.

Branża motoryzacyjna argumentuje, wskazując na kryzys chipowy, że nawet jedna brakująca część może zatrzymać całe linie montażowe. Upadający dostawcy mogą więc uniemożliwić lub przynajmniej spowolnić powrót do normalności i pracy fabryk producentów pojazdów, gdy dojdą już oni do porozumienia ze związkami zawodowymi.

Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM) to ponad 100 największych graczy przemysłu i rynku części motoryzacyjnych, reprezentujących interesy przemysłu, handlu i usług o wartości blisko 140 mld złotych rocznie tworzących ponad 330 000 miejsc pracy. SDCM należy do największych organizacji europejskich takich jak: CLEPA (Europejskie Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych) i FIGIEFA (Międzynarodowa Federacja Niezależnych Dystrybutorów Motoryzacyjnych).

Paweł Misierewicz

Public Affairs & Communications

pawel.misierewicz@sdcm.pl

734 478 074

Europa potrzebuje wzrostu

Dane są nieodzownym zasobem napędzającym innowacje, wzrost gospodarczy i globalną konkurencyjność. W sektorze motoryzacyjnym dane otwierają drzwi do nowych usług, bezpieczniejszej mobilności i inteligentniejszej infrastruktury.