Niedawno podczas posiedzenia Rady Europejskiej przyjęto budżet Wieloletnich Ram Finansowych i Funduszu Odbudowy po pandemii koronawirusa (tzw. Next Generation EU). Przyjęty pakiet finansowy wynosić ma ponad 1,8 biliona euro. W celu jego sfinansowania w najbliższych latach Unia Europejska będzie pracować nad reformą systemu zasobów własnych oraz wprowadzeniem nowych podatków, a wśród nich opłaty za opakowania z tworzyw sztucznych niepoddane recyklingowi, cło węglowe i podatek cyfrowy.Już wkrótce, bo od stycznia 2021 r. ma zacząć obowiązywać pierwszy z nich. Choć teoretycznie nie jest to podatek, ponieważ „opłata” jest płacona na poziomie państwa, a nie przez osoby fizyczne lub firmy, to jasnym jest, że niektóre kraje członkowskie UE będą starały się zapewne odzyskać koszt tej „opłaty”. Unia Europejska nie zaproponowała żadnych uregulowań w tym zakresie, poszczególne kraje mogą więc swobodnie przyjmować różne podejścia i mogą starać się odzyskać koszty pokrycia opłaty z różnych części łańcucha dostaw, co doprowadzi do potencjalnych rozbieżności regulacyjnych pomiędzy członkami UE.
– Reakcje na zamiar wprowadzenia omawianej „opłaty” są oczywiście mieszane. Niektóre środowiska się cieszą, inne narzekają wskazując na mankamenty tej regulacji. Warto zauważyć, że jeżeli w Polsce koszty zostaną przerzucone np. na producentów opakowań z tworzyw sztucznych, to finalnie w kraju zapłaci za to konsument. W przypadku eksportu przewaga konkurencyjna firm z Polski zmaleje lub wręcz zniknie – ich koszty będą wyższe przez co oferowane przez nich produkty będą mniej konkurencyjne wobec firm z krajów, które nie będą szukały zwrotu zapłaconej opłaty na rynku. Opisana sytuacja dotknęłaby także firmy z branży motoryzacyjnej. Mamy więc nadzieję, że gdy Polska zmuszona zostanie do zapłaty nowej daniny to nie będzie sięgać do kieszeni firm, które w obecnej chwili przez pandemię koronawirusa są w trudnej sytuacji
– mówi Alfred Franke, Prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych SDCM
Może to być jednak trudne, bowiem wbrew pierwotnym ustaleniom, zgodnie z którymi niektóre państwa byłyby uprawnione do rabatu (w przypadku Polski miało to być ponad 100 milionów euro), Parlament Europejski wezwał do rezygnacji z rabatów. Jeśli zaś Polska będzie zmuszona do uiszczania opłaty w pełnym zakresie (0,8 € za każdy kilogram niepoddanych recyklingowi odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych), to z naszego budżetu co rok wypływało będzie około 500 milionów euro.
Przeciwdziałanie powstawaniu odpadów niepoddanych recyklingowi jest działaniem z założenia słusznym. Diabeł tkwi w szczegółach i nie inaczej jest w tym przypadku. Pojawia się wiele głosów, że nowa opłata w niewielkim stopniu przyczynia się do załagodzenia niedoborów infrastruktury, co ogranicza zdolność rynku do zwiększenia ilości materiałów pochodzących z recyklingu. Dodatkowo konieczność zapłaty ewentualnego podatku przez firmy spowoduje, że będą one mniej skłonne lub zupełnie zrezygnują z inwestycji w innowacyjne rozwiązania związane z recyklingiem plastiku.Nie pomaga także krótki czas, w którym przepisy mają wejść w życie, który nie pozwoli krajom członkowskim na poprawę sytuacji z recyklingiem czy też ewentualne przemyślane wprowadzenie przepisów mających „zrekompensować” im uiszczoną opłatę. Zwiększa to prawdopodobieństwo, że opłata zostanie przeniesiona na konsumenta. Zdolność nabywcza polskich konsumentów jest zdecydowanie niższa niż w krajach wysoko rozwiniętych. Dlatego też wprowadzenie opłaty, która nie jest kalkulowana w oparciu o Dochód Narodowy Brutto czy związana ze zdolnością nabywczą konsumentów jest działaniem, które mocno przełoży się jeszcze na zwiększenie dysproporcji pomiędzy państwami członkowskimi UE. W interesie nie tylko naszego kraju, ale też firm w nim działających czy też konsumentów jest by Polska mocno zabiegała o uwzględnienie różnic ekonomicznych pomiędzy państwami, które będą ponosić opłatę.
– W lepszej sytuacji będą kraje, w których recykling tworzyw sztucznych stoi na wyższym poziomie co pogłębić może dysproporcje widoczne między rozwiniętymi krajami typu Niemcy w porównaniu np. z ciągle goniącą Polską. Mamy więc nadzieję, że polscy decydenci nie dopuszczą do nałożenia na firmy nowej daniny. Apel w tej sprawie SDCM skierowało już do wicepremier J. Emilewicz i Ministra M.Kurtyki
– dodaje Franke